Już jest dosyć sporo osób. Kilka dziewczyn, które znam z wakacyjnych treningów, i dwóch chłopaków. Tak, moja nowa klasa. Dobra, spokojnie, nie będzie tak źle. Nie denerwuj się. Nie...
- Hej. - odzywam się, może ciut za nieśmiało, ale już po fakcie.
Kiwają głowami i odpowiadają. No to pierwsze koty za płoty. Szukam wzrokiem wolnej ławki. Jest. Mniej więcej w połowie klasy. Może być. Kolejna osoba wchodzi do klasy. Odwracam się. Widzę chłopaka, szczupłego, jakieś 180 wzrostu, niebieskie oczy i ciemne włosy. Miękną mi nogi, więc cieszę się, że siedzę. Czyżby ideał?
- Wolne? - pyta. Czekaj, stop. Chyba nie mówi do mnie?! Mówi!
- Jasne. - odpowiadam ze stoickim spokojem.
Chłopak lekko się do mnie uśmiecha, więc odwzajemniam ten gest. Chwilę mierzy mnie wzrokiem, ale tak jakoś inaczej. Nie potrafię tego określić. W jego oczach zobaczyłam to coś. Nie mogę, muszę odwrócić wzrok. Sięgam ręką po telefon. Dwie wiadomości. Idealnie. Biorę się za odpisywanie, żeby tylko nie patrzeć mu w oczy. Bo się roztopię.
- Witek jestem. - mówi do mnie.
Słyszę to imię i chce mi się śmiać. Powstrzymuję się z ledwością, bo zupełnie nie wypada. Miły, przedstawia się, a ja zacznę mu się w twarz śmiać? Nie.
- Izabela. - odpowiadam niewyraźnie. - Ale mów Iza.
- Spoko, miło mi.
Kiwam głową i znów posyłam mu uśmiech. Jestem trochę speszona, ale przyzwyczajam się do niego.
Jest naprawdę przystojny, jak dla mnie. Uwielbiam niebieskie oczy. Uwielbiam wszystko...
- A więc Iza... cóż robisz w Szkole Mistrzostwa Sportowego? - pyta mnie.
Wiem co odpowiedzieć. Bo przecież wiem, po co tutaj jestem. A więc Izabelo...
~~
No i mam ten prolog! Nie mam jeszcze planu tego opowiadania, piszę bo mnie natchnęło. Mam nadzieję, że komuś się spodoba. Rozdziały będę wstawiała w piątki, co tydzień. Także wiecie! :')
~ E.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ